.

.

środa, 31 lipca 2019

Kartoflanka z kwasem z ogórków, czyli "uboga ogórkowa"

Właściwie to powinnam zatytuować ten post po prostu "uboga ogórkowa".
Uboga, bo mało składników, ale zdecydowanie nie uboga w smak.
Coś tak prostego naprawdę jest pyszne i sycące, a cała sztuczka tkwi w smażeniu składników przed ugotowaniem oraz w domowym soku z ogórków, które kisiliśmy z dużą ilością kopru, chrzanu i przypraw. Woda z kupnych ogórków nie ma tu sensu, nie warto.
Przykro mi, wersja dietetyczna nie wchodzi tu w grę.


Potrzeba:
*duża cebula
*kilka ząbków czosnku (u mnie co najmniej 5, ale przyznaję, że my czosnkolubni jesteśmy)
*kilogram ziemniaków
*świeżo mielony pieprz
*sok spod kiszonych ogórków
*oliwa i ciut masła (lub sama oliwa) do smażenia
*koperek
 i już

Cebulę kroimy w kostkę, czosnek zgniatamy bokiem noża i siekamy, ziemniaki kroimy w niewielką kostkę.
Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy (z wytłoczyn, taka do smażenia) i dajemy pod koniec troszkę masła, podsmażamy cebulę z czosnkiem. Wrzucamy wraz z tłuszczem do garnka. Ponawnie dajemy oliwę (trochę więcej niż do cebuli) i ciut masła i smażymy 1/3 pokrojonych ziemniaków. Na większym ogniu, odważnie, mają się porządnie, smakowicie przyrumienić. Na koniec wlewamy na patelnię trochę wody, mieszamy żeby zebrać to rumiane, przysmażone z dna patelni i wlewamy do garnka.
Dodajemy resztę ziemniaków, pieprz i wlewamy tylko tyle wody, żeby przykryła ziemniaki.
Gotujemy do miękkości ziemniaków.
Wrzucamy garść posiekanego koperku i wlewamy kwas z ogórków. Ja dwie szklanki, ale ogólnie to do smaku, zależy jak kwaśne lubicie.
Zagotowujemy, próbujemy, ewentualnie dosalamy do smaku jeśli sok z ogórków na słoność nie wystarczył.
Na talerzu posypujemy świeżym koperkiem.
Pycha.
Ważne żeby część ziemniaków przysmażyć dla smaku, ale nie wszystkie, bo reszta puści skrobię w trakcie gotowania i zrobi się mięciutka.
Ta zupa, gęsta od ziemniaków ma smakowitą konsystencję i nie warto dodawać posiekanych ogórków ani żadnego mięsa.
Niby nic, ale smaku pełno.
Mniam :)
Wiem, na zdjęciu pół miseczki tylko i średnio to wygląda, ale to jest zdjęcie dokładki ;)
A na zakończenie ogórek wąsaty wersja prenatalna :)




poniedziałek, 21 stycznia 2019

Dzika herbatka zimowa, sosna i róża

Od dawna już na spacerach skubię sobie różne różności do zaparzenia po powrocie.
Bez suszenia, na świeżo, na szybko.
Freestyle.
Po prostu dla przyjemności, spontanicznie, bez rozkminiania nad zdrowotnością, nad tym "na co to pomaga" :)
Mamy teraz styczeń, ale na herbatki sezon jest zawsze.
Dzisiejszy zbiór spacerowy to garść owoców róży i gałązka sosny, i to jest naprawdę świetne połączenie.
O tej porze roku nadal da się znalezć ładne owoce róży.


Potrzeba:
- garść owoców róży
- garść posiekanego sosnowego igliwia
- łyżeczka miodu
- 400ml wody
- albo co tam innego znajdziecie ;)


Różę (w całości, delikatnie umytą. delikatnie, żeby nie rozgnieść, bo o tej porze roku owoce są bardzo miękkie) oraz posiekane igliwie zalewamy wrzątkiem.
Dzbanek owijamy ręcznikiem, żeby zachować ciepło i zostawiamy na 20 minut.
Przez drobne sitko wlewamy do kubka, dosładzamy miodem do smaku.

Sosnowe igliwie daje aromat i kwasowość, róża kolor i owocowy smak, miód równoważy kwaśność igliwia.

Aromatycznie, smakowicie i zdrowo-witaminowo :)