Miałam zrobić tradycyjną młodą kaputkę (tu), ale na stole w kuchni stało wytrawne białe wino, czekając, aż użyję go do zrobienia marynowanego czosnku (czosnek nastawiony, ale to mój pierwszy raz i dopiero zobaczę co z tego wyjdzie).
Stało tak sobie i pomyślałam, że tradycyjną wersję kapustki zrobię kiedy indziej, a dziś czas na eksperymenty.
Bardzo pysznie wyszło.
Potrzeba:
- niewielka główka młodej kapusty (0,8 - 1 kg),
- duża cebula i 3-6 sporych ząbków czosnku (zależy jak czosnkowo lubicie, ja dałam 6),
- duży pęczek koperku i pół pęczka natki pietruszki,
- 300 ml białego wytrawnego wina
- sól, pieprz, łyżka curry*, chlust maggi,
- czubata łycha masła i oliwa do smażenia
Kapustę szatkujemy (ja lubię w większych kawałkach, ale wy kroicie jak chcecie), cebulę kroimy w półplasterki, czosnek niezbyt drobno siekamy. Wszystko partiami podsmażamy na patelni, kolejne podsmażone partie wrzucamy do gara, do którego wcześniej wlaliśmy wino z rozmieszanymi w nim przyprawami. Lekkie skarmelizowanie brzegów niektórych kawałków kapusty czy cebuli tylko podkręci smak. Listki natki i koperku kroimy grubiej, łodyżki drobno, dorzucamy, porządnie mieszamy całą zawartość gara.
Na wierzch kładziemy łychę masła i włączmy gaz.
Dusimy na wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu, aż do pożądanej miękkości kapusty (ja wolę taką jeszcze lekko chrupką, al dente).
Podajemy z tłuczonymi ziemniakami i jajkiem sadzonym albo ziemniakami i mięskiem, lub z łososiem, albo tak jak ja dziś na śniadanie po prostu z pieczywem.
*z dotychczas przetestowanych najbardziej lubię curry kamisa, ale oczywiście dodajecie to, które lubicie najbardziej
.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kapusta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kapusta. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 17 kwietnia 2014
wtorek, 18 marca 2014
Owocowy wege bigos
Efekt bardzo smakowity i aromatyczny, kwaśny i słodkawy jednocześnie, z wyczuwalną nutką śliwek i miodu. Właściwie to wyszedł mi lepszy niż niejeden tradycyjny bigos z mięsem.
Trzeba go zrobić dzień wcześniej, żeby zdążył się przegryźć, bo zaraz po ugotowaniu nie jest taki dobry.
Ilość składników jest podana na wielki gar, tak żeby było na dwa obiady odrazu i jeszcze do zamrożenia (na fotce jest w litrowym kubełku, gotowy do wrzucenia do zamrażalnika).
Potrzeba:
-1,5 kg kapusty kiszonej,
-3 cebule,
-6 dużych ząbków czosnku,
-2 jabłka (takie raczej słodkie),
-2 gruszki,
-paczka (200g) suszonych śliwek*,
-duża garść suszonych grzybów,
-puszka krojonych pomidorów,
-1-3 łyżki ciemnego miodu, gryczanego lub spadziowego,
-1-2 łyżki wędzonej słodkiej papryki, 7 liści laurowych, łyżka ziarenek ziela angielskiego, łyżka jagód jałowca, łyżka majeranku, łyżeczka mielonego kminku, łyżka świeżo zmielonego czarnego pieprzu, ewentualnie sól lub chlust maggi (ale prawdopodobnie wystarczy słoność kapusty i nie trzeba dodawać soli),
-opcjonalnie orzeszki piniowe do podania
Grzyby zalewamy wrzątkiem, odstawiamy. Kapustę wrzucamy do gara z grubym dnem (sok spod kapusty na wszelki wypadek zostawiamy, gdyby w trakcie gotowania okazało się, że bigos jest za mało kwaśny). Gruszki i jabłka kroimy w niezbyt drobną kostkę (jeśli nie mają woskowanej skórki, to nie obieramy), śliwki siekamy, czosnek kroimy w plasterki i ładujemy do gara razem z puszką pomidorów.
Cebule kroimy w półplasterki i przesmażamy na maśle, dobrze jeśli część cebuli mocno się zrumieni i dodajemy do garnka razem z masłem.
Grzyby lądują w garze razem z wodą w której się moczyły, jeśli są w zbyt dużych kawałkach to można je przesiekać.
Dodajemy przyprawy (poza miodem), mieszmay dokładnie i wstawiamy na gaz. Gotujemy 1,5-2 godziny na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Pod koniec gotowania dodajemy miód, po łyżce, do smaku w zależności od kwaśnościa kapusty.
Pożeramy z pieczywaem lub świeżo tłuczonymi ziemniakami.
Smacznie będzie jeśli tuż przed podaniem posypiemy porcję bigosu podprażonymi na suchej patelni orzeszkami piniowymi. Nie za dużo, bo są bardzo aromatyczne.
Bigos inspirowany tym przepisem. Zmodyfikowany, bo nie miałam chęci na nic mięsnego, a do tego w taką pogodę nie chciało mi się iść na zakupy po brakujęce składniki.
*Osobną sprawą jest brak wędzonych śliwek, ku mojemu niezmiernemu smutkowi mieszkając w Wawce bardzo trudno je dostać. Jeśli jednak je macie to oczywiście zamieniamy wędzoną paprykę na zwykłą, a zwykłe suszone śliwki na garść wędzonych.
piątek, 25 maja 2012
Surówka z młodej kapusty
Klasyczna młoda kapustka duszona z koperkiem już była (tu), teraz czas na eksperymenty.
Żeby było śmieszniej ta surówka powstała w biegu, gdzieś w krótkim czasie między porannym prysznicem, a suszeniem włosów i domalowywaniem sobie twarzy przed pójściem do pracy. Zrobiona szybko i troszkę bezmyślnie, ot tak, żeby mieć co zapakować w pudełko na obiad do pracy. Okazało się, że ten pomysł smakowy zdecydowanie zasłużył nie tylko na swojego posta, ale i na powtórzenie niejeden raz. Smakowity i prosty przepis, surówka o wyrazistym i jednocześnie stonowanym smaku, pasującym zarówno do kuchni polskiej PRLu typu schabowy jak i do dań bardziej egzotycznych.
Potrzeba:
*pół poszatkowanej młodej kapusty (ok. 0,5 kg)
*po kilka źdźbeł koperku i natki (posiekane) i kilka źdźbeł szczypiorku (też posiekanego), szalotka albo malutka cebula drobniutko posiekana, spora garść pestek słonecznika
*olej lniany (ewentualnie oliwa), łyżeczka oleju sezamowego, sól i świeżo zmielony pieprz
*opcjonalnie (warto) garść kiełków, np. brokuła lub lucerny
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy. Najlepiej na kilka godzin przed zjedzeniem, żeby całość się przegryzła. Można oczywiście zjeść od razu i też będzie smacznie, ale po przegryzieniu się z olejem i solą kapusta ma fajniejszą konsystencję. Wyrazistości w smaku mimo niewielu przypraw nadają surówce oleje, sezamowy i lniany, oraz słonecznik.
Pyszna była na obiad w pracy, z odgrzanym w mikrofali ziemniaczanym pure polanym dużą ilością sosu spod dobrej pieczeni i kawałkiem tej pieczeni. Równie smacznie będzie z ziemniaczkami, chlebkiem lub kaszą gryczaną i jajkiem sadzonym, itp, itd.
Na fotce surówka występuje z gulaszem z wieprzowej szynki (takim całkiem tradycyjnym, z suszonymi grzybami).
Żeby było śmieszniej ta surówka powstała w biegu, gdzieś w krótkim czasie między porannym prysznicem, a suszeniem włosów i domalowywaniem sobie twarzy przed pójściem do pracy. Zrobiona szybko i troszkę bezmyślnie, ot tak, żeby mieć co zapakować w pudełko na obiad do pracy. Okazało się, że ten pomysł smakowy zdecydowanie zasłużył nie tylko na swojego posta, ale i na powtórzenie niejeden raz. Smakowity i prosty przepis, surówka o wyrazistym i jednocześnie stonowanym smaku, pasującym zarówno do kuchni polskiej PRLu typu schabowy jak i do dań bardziej egzotycznych.
Potrzeba:
*pół poszatkowanej młodej kapusty (ok. 0,5 kg)
*po kilka źdźbeł koperku i natki (posiekane) i kilka źdźbeł szczypiorku (też posiekanego), szalotka albo malutka cebula drobniutko posiekana, spora garść pestek słonecznika
*olej lniany (ewentualnie oliwa), łyżeczka oleju sezamowego, sól i świeżo zmielony pieprz
*opcjonalnie (warto) garść kiełków, np. brokuła lub lucerny
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy. Najlepiej na kilka godzin przed zjedzeniem, żeby całość się przegryzła. Można oczywiście zjeść od razu i też będzie smacznie, ale po przegryzieniu się z olejem i solą kapusta ma fajniejszą konsystencję. Wyrazistości w smaku mimo niewielu przypraw nadają surówce oleje, sezamowy i lniany, oraz słonecznik.
Pyszna była na obiad w pracy, z odgrzanym w mikrofali ziemniaczanym pure polanym dużą ilością sosu spod dobrej pieczeni i kawałkiem tej pieczeni. Równie smacznie będzie z ziemniaczkami, chlebkiem lub kaszą gryczaną i jajkiem sadzonym, itp, itd.
Na fotce surówka występuje z gulaszem z wieprzowej szynki (takim całkiem tradycyjnym, z suszonymi grzybami).
piątek, 11 maja 2012
Młoda kapustka, klasycznie, z koperkiem
Jestem fanem kapusty. Uwielbiam i młodą, i starą, i świeżą, i kiszoną, a moją najukochańszą zupą jest kapuśniak. Wreszcie pojawiła się młoda kapustka i będą się nią teraz objadać.
Ej, czyż nie jest śliczna? Aż żal kroić takie cudo :)
Na początku będę ją zachłannie pożerać w wersji najprostszej, a potem jak już nasycę pierwsze pożądanie, to sobie trochę pokombinuję. Na pewno spróbuję czy da się z niej zrobić gołąbki. No bo... zobaczcie jaki piękny liść...
Potrzeba:
*główka młodej kapusty (0,8-1 kg)
*duża cebula
*pęczek koperku
*4 duże ząbki czosnku
*mała marchewka starta na grubych oczkach tarki
*sól, świeżo mielony pieprz, chlust maggi, czubata łyżka suszonego koperku, kopiata łyżka masła
*oraz zestaw do wyboru:
- szczypta kuminu (kminu rzymskiego, nie kminku, to dwie diametralnie różne przyprawy), szczypta płatków chilli, pół łyżeczki mielonej kolendry, spora szczypta kminku
-szczypta płatków chilli i łyżeczka indyjskiej przyprawy Kitchen King Masala*
-łyżeczka kminku, dwie spore szczypty mielonej gałki muszkatołowej, szczypta chilli
- do smażenia cebuli i czosnku oliwa ze słoiczka z suszonymi pomidorami w oliwie oraz do duszenia kilka drobno posiekanych suszonych pomidorów
- drobno pokrojony i przesmażony boczek albo pokrojona w drobną kostkę, posolona i przesmażona na maśle szynka wieprzowa, chodzi o taką surową szynkę, nie wędlinę (ten zestaw ładnie się łączy z zestawem z suszonymi pomidorami)
Kapustę kroimy, raczej grubo niż drobno. Cebulę też siekamy grubiej. Kroimy na plasterki ząbki czosnku. W garnku z grubym dnem rozgrzewamy oliwę, podsmażamy cebulę i czosnek. Dodajemy dużą garść kapusty, przesmażamy. Dokładamy resztę kapusty (ale nie całą, zostawiamy 1/4) i przyprawy, i dusimy do miękkości od czasu do czasu mieszając. Pod koniec, na 10-15 min przed zgaszeniem gazu dodajemy resztę kapustki, mieszamy. W najbardziej klasycznej wersji dodajemy przyprawy tylko z przedostatniej gwiazdki, w wersji bardziej wypasionej dajemy też wybrany zestaw z ostatniej gwiazdki. Kiedy kapustka będzie miękka, ale nie rozgotowana wyłączamy gaz i dorzucamy posiekany, świeży koperek i startą marchewkę, mieszamy. Pyszne od razu, ale najsmaczniejsze odgrzane na drugi dzień jak składniki się przegryzą.
Podajemy, np. z ugotowanymi ziemniakami, jajkiem sadzonym i kefirem lub zsiadłym mlekiem, pasować będą także schabowe czy dobry, świeży chleb.
Najbardziej z Ukochanym lubimy zestaw pierwszy (na fotce) i ostatni z pomidorami, ale pyszne są wszystkie opcje smakowe.
Zostawienie części kapusty do dodania na koniec daje bardzo fajną konsystencję dania, taki bardziej chrupki akcent zamiast ugotowanej na miękko całości. A że część kapusty będzie się gotowała tylko 10 minut, no to co? Przecież można ją nawet zjeść na surowo w surówce, więc na pewno nie zaszkodzi :) Bardzo polecam, ale jeśli nie chcecie, to oczywiście można dać całą kapustę od razu, żeby była równo ugotowana.
Mniam :)
PS (dodane 15 maja)
Teściowa młodą kapustkę robi dodając do niej drobno posiekaną włoszczyznę. Na prośbę Ukochanego zrobiłam też taki wariant i efekt był bardzo fajny, w całości nadal dominowała kapusta i koperek, ale smak był bardziej konkretny, mocniejszy. Robimy tak samo jak wyżej opisałam, tylko że do duszenia kapusty dodajemy startą na grubych oczkach tarki pietruszkę, marchewkę, kawałek selera i por (białą część, ok. 5cm i ze dwa zielone liście, wszystko pokrojone w cienkie plasterki) oraz pęczek natki pietruszki. W tej wersji też dodajemy po wyłączeniu gazu surową marchewkę i koperek.
Młoda kapustka bez włoszczyzny jest delikatniejsza w smaku, taka jarzynkowa, ta z włoszczyzną pełniejsza, bardziej jak rosół, obie wersje bardzo smaczne, choć ja troszkę wolę tą z samą kapustą, a Ukochany troszkę tą z włoszczyzną. Najlepiej zrobić i jedną, i drugą, i sprawdzić, która pasuje Wam bardziej.
*Kitchen King Masla tak jak curry może mieć różny skład, w zależności gdzie kupimy. Moja zawiera kolendrę, kmin, chilli, goździki, kozieradkę, cynamon, gałkę, liście laurowe, asafetydę, gorczycę, kminek i parę innych. Bardzo fajna przyprawa do kapusty, ziemniaków, strączkowych czy cukinii i pomidorów.
Ej, czyż nie jest śliczna? Aż żal kroić takie cudo :)
Na początku będę ją zachłannie pożerać w wersji najprostszej, a potem jak już nasycę pierwsze pożądanie, to sobie trochę pokombinuję. Na pewno spróbuję czy da się z niej zrobić gołąbki. No bo... zobaczcie jaki piękny liść...
Potrzeba:
*główka młodej kapusty (0,8-1 kg)
*duża cebula
*pęczek koperku
*4 duże ząbki czosnku
*mała marchewka starta na grubych oczkach tarki
*sól, świeżo mielony pieprz, chlust maggi, czubata łyżka suszonego koperku, kopiata łyżka masła
*oraz zestaw do wyboru:
- szczypta kuminu (kminu rzymskiego, nie kminku, to dwie diametralnie różne przyprawy), szczypta płatków chilli, pół łyżeczki mielonej kolendry, spora szczypta kminku
-szczypta płatków chilli i łyżeczka indyjskiej przyprawy Kitchen King Masala*
-łyżeczka kminku, dwie spore szczypty mielonej gałki muszkatołowej, szczypta chilli
- do smażenia cebuli i czosnku oliwa ze słoiczka z suszonymi pomidorami w oliwie oraz do duszenia kilka drobno posiekanych suszonych pomidorów
- drobno pokrojony i przesmażony boczek albo pokrojona w drobną kostkę, posolona i przesmażona na maśle szynka wieprzowa, chodzi o taką surową szynkę, nie wędlinę (ten zestaw ładnie się łączy z zestawem z suszonymi pomidorami)
Kapustę kroimy, raczej grubo niż drobno. Cebulę też siekamy grubiej. Kroimy na plasterki ząbki czosnku. W garnku z grubym dnem rozgrzewamy oliwę, podsmażamy cebulę i czosnek. Dodajemy dużą garść kapusty, przesmażamy. Dokładamy resztę kapusty (ale nie całą, zostawiamy 1/4) i przyprawy, i dusimy do miękkości od czasu do czasu mieszając. Pod koniec, na 10-15 min przed zgaszeniem gazu dodajemy resztę kapustki, mieszamy. W najbardziej klasycznej wersji dodajemy przyprawy tylko z przedostatniej gwiazdki, w wersji bardziej wypasionej dajemy też wybrany zestaw z ostatniej gwiazdki. Kiedy kapustka będzie miękka, ale nie rozgotowana wyłączamy gaz i dorzucamy posiekany, świeży koperek i startą marchewkę, mieszamy. Pyszne od razu, ale najsmaczniejsze odgrzane na drugi dzień jak składniki się przegryzą.
Podajemy, np. z ugotowanymi ziemniakami, jajkiem sadzonym i kefirem lub zsiadłym mlekiem, pasować będą także schabowe czy dobry, świeży chleb.
Najbardziej z Ukochanym lubimy zestaw pierwszy (na fotce) i ostatni z pomidorami, ale pyszne są wszystkie opcje smakowe.
Zostawienie części kapusty do dodania na koniec daje bardzo fajną konsystencję dania, taki bardziej chrupki akcent zamiast ugotowanej na miękko całości. A że część kapusty będzie się gotowała tylko 10 minut, no to co? Przecież można ją nawet zjeść na surowo w surówce, więc na pewno nie zaszkodzi :) Bardzo polecam, ale jeśli nie chcecie, to oczywiście można dać całą kapustę od razu, żeby była równo ugotowana.
Mniam :)
PS (dodane 15 maja)
Teściowa młodą kapustkę robi dodając do niej drobno posiekaną włoszczyznę. Na prośbę Ukochanego zrobiłam też taki wariant i efekt był bardzo fajny, w całości nadal dominowała kapusta i koperek, ale smak był bardziej konkretny, mocniejszy. Robimy tak samo jak wyżej opisałam, tylko że do duszenia kapusty dodajemy startą na grubych oczkach tarki pietruszkę, marchewkę, kawałek selera i por (białą część, ok. 5cm i ze dwa zielone liście, wszystko pokrojone w cienkie plasterki) oraz pęczek natki pietruszki. W tej wersji też dodajemy po wyłączeniu gazu surową marchewkę i koperek.
Młoda kapustka bez włoszczyzny jest delikatniejsza w smaku, taka jarzynkowa, ta z włoszczyzną pełniejsza, bardziej jak rosół, obie wersje bardzo smaczne, choć ja troszkę wolę tą z samą kapustą, a Ukochany troszkę tą z włoszczyzną. Najlepiej zrobić i jedną, i drugą, i sprawdzić, która pasuje Wam bardziej.
*Kitchen King Masla tak jak curry może mieć różny skład, w zależności gdzie kupimy. Moja zawiera kolendrę, kmin, chilli, goździki, kozieradkę, cynamon, gałkę, liście laurowe, asafetydę, gorczycę, kminek i parę innych. Bardzo fajna przyprawa do kapusty, ziemniaków, strączkowych czy cukinii i pomidorów.
piątek, 27 stycznia 2012
Gulasz szekely, czyli gulasz z Transylwanii, którym być może objadał się Dracula
Jest przepyszny. Tak, wiem, że piszę tak właściwie przy każdym przepisie, ale to tylko dlatego, że na blogu lądują tylko te, które najbardziej lubię. A ten jest pyszny : ) Podobny do węgierskiego gulaszu segedyńskiego, ale jak dla mnie smaczniejszy. Różnica w wyglądzie niewielka, ale w smaku znacząca (obecność zielonej papryki, świeżych pomidorów i kaparów, rzadki w moich przepisach brak czosnku). Czy to nie podejrzane, że gulasz rodem z Transylwanii nie zawiera w recepturze czosnku?
Jeden z niewielkiego i elitarnego grona przepisów, które na stałe weszły do mojej kuchni i są w miarę regularnie powtarzane.
Posiada entuzjastyczną rekomendację ukochanego.
Zaczerpnięty z bloga W kuchni Usagi i prawie nie zmieniony (wszedł do kanonu mojej kuchni, więc naturalnie ewoluował, zmieniając troszkę proporcje i kroki wykonania, ale jak na mnie, to zmiany są naprawdę niewielkie).
Jeśli chodzi o kapustę, to z ukochanym lubimy kwaśniejsze smaki. Nie tylko nie płuczę kapusty, ale wybieram na bazarku taką kwaśniejszą i do gulaszu dodaję też cały sok spod kapusty. Jak ktoś lubi taką mniej kwaśną wersję, to kapustę na sicie przepłukać należy zimną wodą.
Potrzeba:
*500- 700g mieszanego mięsa, u mnie jest pół na pól wołowina z wieprzową szynką (jestem pewna, że byłby wspaniały z szynką i baraniną, ale nie chce mi się jeździć na drugi koniec Warszawy po owcę), ewentualnie, jeśli ktoś tak lubi, to może być indyk (ale myślę, że drób mniej pasuje do zdecydowanego smaku kiszonej kapusty)
*kiszona kapusta (w gramach tyle samo co mamy mięsa)
*dwie średnie cebule, dwie duże zielone papryki, 5 dużych pomidorów bez skórki (ewentualnie pomidory z puszki, ale ze świeżymi jest o wiele lepsze)
*niepełna łyżeczka świeżo zmielonego pieprzu, 3 liście laurowe, łyżka słodkiej papryki, niepełna łyżeczka mielonego kminku, szczypta płatków chilli, sól do smaku
*dwie czubate łyżki kaparów
*masło i trochę oleju do smażenia
*ewentualnie 300 ml kwaśnej śmietany
Na patelni rozgrzać olej i na dużym ogniu porządnie obsmażyć mięso. W garnku z grubym dnem rozgrzać kawał masła i zeszklić cebulę. Potem dodać pokrojone w grubą kostkę papryki i przesmażyć. Dodajemy do garnka mięso z patelni, a na patelnię wlewamy pół szklanki gorącej wody, mieszamy z pozostałymi na patelni przysmażelinami z mięsa i dodajemy do garnka (chodzi o to, żeby jak najwięcej smaku ze smażenia znalazło się w gulaszu). Dodajemy przyprawy (poza solą) i dusimy całość ok. 30 min. Dodajemy kapustę i pokrojone w sporą kostkę pomidory. Dusimy na małym ogniu pod przykryciem przez godzinę, z tym, że po pół godzinie dodajemy kapary i dosalamy do smaku.
Według oryginalnego przepisu pod koniec, tuż przez podaniem należy wmieszać do gulaszu śmietanę. Nigdy tego nie zrobiłam, bo ukochany nie cierpi śmietany i mleka, a zabielenie gulaszu czy zupy miałoby ten skutek, że musiałabym, zjeść je sama : ) Bez śmietany już jest rewelacyjny, ja jednak jestem fanem kefirów, śmietany czy zsiadłego mleka. Czasem do tego gulaszu kładę sobie na talerz łychę gęstej, kwaśnej śmietany i wtedy to już w ogóle rządzi.
Gulasz z fotki jest ułomny, zawiera w sobie koncentrat pomidorowy zamiast pomidorów (co ujemnie wpłynęło na smak). Akurat nie miałam pomidorów, ani gdzie ich kupić, bo został zrobiony w ostatniej chwili, żeby było coś sycącego i rozgrzewającego na grudniowy wyjazd na działkę w celu drwalowania (ścięcia całkiem sporych, ok. 15-18m świerków, które przestały nas cieszyć, a zaczęły zawadzać i dawać o wiele za dużo cienia). Był smakowity bardzo, bo to wspaniały przepis, ale zdecydowanie lepszy jest z normalnymi pomidorami, a nie koncentratem. Ma też wtedy fajniejszy kolor, nie taki ceglasty. Na fotce z kawałkiem całkiem niezłej bułki, ale najlepszy jest ze świeżo ugotowanymi ziemniakami, takimi w całości, a nie tłuczonymi.
PS z dn. 30 czerwca 2012
Jeśli chodzi o fotki, to trochę po macoszemu potraktowałam ten przepis, a przecież jest jednym z moich ulubionych. Dlatego po pół roku dodam bardziej cywilizowane zdjęcie. Mój wczorajszy obiadek, ze szklaneczką zimnego kefiru obok.
Jeden z niewielkiego i elitarnego grona przepisów, które na stałe weszły do mojej kuchni i są w miarę regularnie powtarzane.
Posiada entuzjastyczną rekomendację ukochanego.
Zaczerpnięty z bloga W kuchni Usagi i prawie nie zmieniony (wszedł do kanonu mojej kuchni, więc naturalnie ewoluował, zmieniając troszkę proporcje i kroki wykonania, ale jak na mnie, to zmiany są naprawdę niewielkie).
Jeśli chodzi o kapustę, to z ukochanym lubimy kwaśniejsze smaki. Nie tylko nie płuczę kapusty, ale wybieram na bazarku taką kwaśniejszą i do gulaszu dodaję też cały sok spod kapusty. Jak ktoś lubi taką mniej kwaśną wersję, to kapustę na sicie przepłukać należy zimną wodą.
Potrzeba:
*500- 700g mieszanego mięsa, u mnie jest pół na pól wołowina z wieprzową szynką (jestem pewna, że byłby wspaniały z szynką i baraniną, ale nie chce mi się jeździć na drugi koniec Warszawy po owcę), ewentualnie, jeśli ktoś tak lubi, to może być indyk (ale myślę, że drób mniej pasuje do zdecydowanego smaku kiszonej kapusty)
*kiszona kapusta (w gramach tyle samo co mamy mięsa)
*dwie średnie cebule, dwie duże zielone papryki, 5 dużych pomidorów bez skórki (ewentualnie pomidory z puszki, ale ze świeżymi jest o wiele lepsze)
*niepełna łyżeczka świeżo zmielonego pieprzu, 3 liście laurowe, łyżka słodkiej papryki, niepełna łyżeczka mielonego kminku, szczypta płatków chilli, sól do smaku
*dwie czubate łyżki kaparów
*masło i trochę oleju do smażenia
*ewentualnie 300 ml kwaśnej śmietany
Na patelni rozgrzać olej i na dużym ogniu porządnie obsmażyć mięso. W garnku z grubym dnem rozgrzać kawał masła i zeszklić cebulę. Potem dodać pokrojone w grubą kostkę papryki i przesmażyć. Dodajemy do garnka mięso z patelni, a na patelnię wlewamy pół szklanki gorącej wody, mieszamy z pozostałymi na patelni przysmażelinami z mięsa i dodajemy do garnka (chodzi o to, żeby jak najwięcej smaku ze smażenia znalazło się w gulaszu). Dodajemy przyprawy (poza solą) i dusimy całość ok. 30 min. Dodajemy kapustę i pokrojone w sporą kostkę pomidory. Dusimy na małym ogniu pod przykryciem przez godzinę, z tym, że po pół godzinie dodajemy kapary i dosalamy do smaku.
Według oryginalnego przepisu pod koniec, tuż przez podaniem należy wmieszać do gulaszu śmietanę. Nigdy tego nie zrobiłam, bo ukochany nie cierpi śmietany i mleka, a zabielenie gulaszu czy zupy miałoby ten skutek, że musiałabym, zjeść je sama : ) Bez śmietany już jest rewelacyjny, ja jednak jestem fanem kefirów, śmietany czy zsiadłego mleka. Czasem do tego gulaszu kładę sobie na talerz łychę gęstej, kwaśnej śmietany i wtedy to już w ogóle rządzi.
Gulasz z fotki jest ułomny, zawiera w sobie koncentrat pomidorowy zamiast pomidorów (co ujemnie wpłynęło na smak). Akurat nie miałam pomidorów, ani gdzie ich kupić, bo został zrobiony w ostatniej chwili, żeby było coś sycącego i rozgrzewającego na grudniowy wyjazd na działkę w celu drwalowania (ścięcia całkiem sporych, ok. 15-18m świerków, które przestały nas cieszyć, a zaczęły zawadzać i dawać o wiele za dużo cienia). Był smakowity bardzo, bo to wspaniały przepis, ale zdecydowanie lepszy jest z normalnymi pomidorami, a nie koncentratem. Ma też wtedy fajniejszy kolor, nie taki ceglasty. Na fotce z kawałkiem całkiem niezłej bułki, ale najlepszy jest ze świeżo ugotowanymi ziemniakami, takimi w całości, a nie tłuczonymi.
PS z dn. 30 czerwca 2012
Jeśli chodzi o fotki, to trochę po macoszemu potraktowałam ten przepis, a przecież jest jednym z moich ulubionych. Dlatego po pół roku dodam bardziej cywilizowane zdjęcie. Mój wczorajszy obiadek, ze szklaneczką zimnego kefiru obok.
środa, 18 stycznia 2012
Gołąbki 2, tym razem z ziemniakami w środku
Gołąbki z wpisu, który pojawił się kilka dni temu (tu) tak naprawdę powstały z półtora miesiąca temu. Opublikowałam wreszcie wpis z ich udziałem ponieważ z piekarnika pachniały mi inne gołąbki. Tym razem eksperymentalne, bo z ziemniaczanym nadzieniem. Miałam zamiar zrobić gołąbki z kaszą gryczaną, ale jakoś tak w trakcie robienia zmieniłam zdanie i postanowiłam pofantazjować. Wyszły naprawdę smakowicie. Gołąbki te są już zjedzone, a ja zapomniałam zrobić im zdjęcia, więc to będzie pierwszy wpis bez fotki potrawy. Z wierzchu wyglądały jak najzwyklejsze gołąbki, a przecież każdy wie jak one wyglądają. Bardzo fajna alternatywa dla klasycznych mięsnych gołąbków. Zamiast zdjęć potrawy dostaniecie tym razem fotki z letniej wyprawy do ogrodu botanicznego w Powsinie (o wyprawie jesiennej już kiedyś wspominałam tu). A czemu akurat te? A bo tak.
Potrzeba:
*ok. 1,5 kg główkę włoskiej kapusty (do mięsnych wolę białą, do ziemniaczanych bardziej pasuje mi włoska, wybrać powinniście tą, która smakuje wam bardziej)
*ok. 0,5 kg ziemniaków
*2 jajka
*tarta bułka
*3 duże cebule, 6 ząbków czosnku, ok. 10cm kawałek pora
*sól, pieprz, 0,5-1 łyżeczka płatków chilli, 4-5 łyżek drobno posiekanych suszonych pomidorów, łyżka majeranku, 2 łyżki maggi
*drobno pokrojony, podsmażony boczek albo wytopione ze słoniny skwarki (fajnie podkręcają smak, ale spokojnie do pominięcia bez szkody dla potrawy)
*3/4 szklanki brązowej soczewicy
*dwie garście grubo pokrojonych włoskich orzechów
*dwie garście grubo pokrojonych włoskich orzechów
*na sos: krojone pomidory z puszki (albo świeże, bez skórki latem), koncentrat pomidorowy (ok. 150g), trochę oliwy, warzywna kostka rosołowa, 2 zgniecione ząbki czosnku, troszkę soli, pieprz, woda
W dużym garze zagotowujemy osoloną wodę, zmniejszamy gaz, ale nie wyłączamy. Z kapusty obieramy wierzchnie liście (i zostawiamy je), wykrawamy głąb, w miejsce po głąbie wbijamy widelec i wkładamy kapustę do gara. Obgotowujemy kolejno wybierając oddzielające się od główki liście.
Ziemniaki trzemy jak na placki ziemniaczane, dodajemy jajka, przyprawy, orzechy, opcjonalny boczek, połowę ze zgniecionych ząbków czosnku. Soczewicę zalewamy osolonym wrzątkiem i zostawiamy na ok. 5 min. po czym odcedzamy i dodajemy do nadzienia. Grubo pokrojoną cebulę (to ważne, grubo pokrojona daje przyjemniejszą konsystencję nadzienia, niż drobno posiekana) szklimy na maśle i dodajemy do ziemniaków. Na tej samej patelni co cebulę delikatnie przesmażamy plasterki pora i dodajemy do nadzienia. Też na maśle przesmażamy chwilę drugą połowę zgniecionego czosnku i też dodajemy do nadzienia. Wszystko dokładnie mieszamy i partiami dosypujemy do całości tartą bułkę, cały czas mieszając, aż do uzyskania gęstego nadzienia, którym da się nadziać gołąbki. W dużym naczyniu nadającym się do piekarnika układamy warstwę z wierzchnich liści kapusty. Zawijamy gołąbki (technika podobna jak w przypadku sajgonek tu) i ciasno układamy w naczyniu. Do miski kładziemy jedną lub dwie kostki rosołowe, polewamy łyżką oliwy i rozgniatamy widelcem na papkę. Dodajemy słoiczek koncentratu pomidorowego i mieszamy na gładką masę, dodajemy resztę składników sosu (poza wodą) i mieszamy. Uzupełniamy wodą (i mieszamy oczywiście) do takiej objętości, żeby sosem dało się zalać gołąbki tak, by wystawały tylko troszkę ponad sos. Myślę, że dobrze będą też smakować uduszone w warzywnym wywarze i podane z sosem grzybowym.
Wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 1,5 godziny, a potem zajadamy z sałatką. Jak ktoś koniecznie musi mieć mięso do obiadu, to może być do nich schabowy albo jakaś pieczeń, albo wysmażone na chrupko plasterki boczku.
Czasem gdzieś po internecie krążą wzmianki o kapuście kiszonej w całych główkach. Nigdy takiej nie spotkałam, ale jestem pewna, że była by idealna do ziemniaczanych gołąbków. To na pewno jest pyszne połączenie. A może ktoś wie gdzie taką kiszoną główkę kapusty zdobyć?
piątek, 13 stycznia 2012
Klasyczne gołąbki
Najpierw trochę mojego blablania, mam nadzieję, że będzie mieli ochotę przeczytać. Jeśli nie, to możecie od razu przejść do przepisu na gołąbki.
W dużym garze zagotowujemy osoloną wodę, zmniejszamy gaz, ale nie wyłączamy. Z kapusty obieramy wierzchnie liście (i zostawiamy je), wykrawamy głąb, w miejsce po głąbie wbijamy widelec i wkładamy kapustę do gara. Obgotowujemy kolejno wybierając oddzielające się od główki liście. Ostrym nożem skrawamy z wierzchu wystającą część głównego nerwu każdego liścia. Kaszę zaparzamy zalewając wrzątkiem, zostawiamy na chwilę i odcedzamy. W misce mieszamy mięso, maggi, czosnek, podsmażoną na maśle cebulę, cytrynę (z kiszoną cytryną trzeba bardzo uważać, żeby nie przesadzić, bo całość będzie smakowała głównie cytryną), jajka, sól, pieprz, kaszę, majeranek. Kiszona cytryna do tradycyjnych gołąbków niezbędna nie jest, ale bardzo pasuje, pozytywnie podkręca smak, więc polecam. Nadziewamy liście farszem. Ja zawijam gołąbki tak jak papier ryżowy na sajgonki tylko trochę bardziej rozsmarowuję nadzienie po liściu (tu). Garnek z grubym dnem wykładamy wierzchnimi liśćmi kapusty, układamy ciasno gołąbki. Do miski kładziemy 1 lub 2 kostki rosołowe, polewamy łyżką oliwy i rozgniatamy widelcem, dodajemy resztę składników sosu i dokładnie mieszamy. Wody dajemy tyle, żeby mieć dość sosu do zalania gołąbków (powinny prawie nie wystawać znad sosu). Przykrywamy jeszcze wierzchnimi liśćmi kapusty. Dusimy na małym ogniu ok. 1,5 godziny.
Zanim jakieś półtora roku temu wprowadziłam się na Targówek "moim" bazarkiem był bazar na Szembeka. Teraz już tam nie bywam, bo to daleko, ale jest jedno stoisko za którym tęsknię. Jest tam wesoła mięsna budka, w której ongiś bywałam. Mięso sprzedają tam na zmianę ze dwie młodsze panie i ze trzy panie po czterdziestce, a za ladą i paniami jest zasłonka, a za zasłonką zakrwawione zaplecze gdzie jest wesoły pan z dużym, ostrym tasakiem i nożem trybownikiem (tych panów to jest kilku, ale każdy z nich wygląda właściwie tak samo). Do tej budki przyjeżdżają świeżutkie, niedawno zabite zwierzęta w półtuszach. Panowie z tasakami czasem zapominają o zasunięciu zasłonki, co wprawia w pewną konsternację tych klientów, którzy usiłują zapomnieć, że kotlety na naszych talerzach, to nie rosną na drzewach, ale są zrobione ze zwierząt, które kiedyś były żywe. Panowie z zaplecza i panie sprzedawczynie mają trochę dziwne poczucie humoru. Potrafią przerzucać się celnymi i trochę makabrycznymi "żartobliwymi" uwagami, szczególnie kiedy jakaś bardziej wrażliwa pani kupująca mięsko na schabowe jęknie na widok scenerii za akurat odsuniętą zasłonką. W tej budce można kupić albo zgrabny kawałek mięsa z lady albo opisać jaki kawałek, by się chciało i pan z nożem i tasakiem wycina z półtuszy dokładnie to, co chciałoby się kupić. W powszedniej ofercie są nie tylko świnie i krowy, ale także cielaki oraz baranina i jagnięcina.
Teraz moim bazarkiem jest bazarek na Trockiej i niestety nie ma tu takiej opcji. Ludzie tutaj kupują tylko klasyczne kawałki wieprzowiny, wołowina jest raptem w dwóch budkach, a o owcach mogę tylko pomarzyć. Jest tu jednak mięsna budka, która osładza mi trochę brak tej wyżej opisanej szmbekowej. Mięso jest zawsze świeże, świnie przyjeżdżają w półtuszach, krowy w kawałkach, a czasem zdarzy się nawet kawałek cielęciny. Sprzedawcami są starsza pani i starszy pan, małżonkowie ze sporym stażem, którzy mimo upływu lat odnoszą się do siebie z dużym szacunkiem i sympatią, to nie tylko długoletni mąż i żona, ale także nadal przyjaciele. Tylko pozazdrościć. Pan sprzedawca chyba kiedyś nie był dostatecznie uważny przy pracy z tasakiem, bo u lewej ręki nie ma trzech palców. Budka ta ma jeden plus, coś czego brakuje szembekowej. To maszynka do mielenia mięsa. Można wybrać sobie ładny kawałek mięsa w całości i poprosić o jego zmielenie. Takie mięso mielone jest bez porównania lepsze od tego kupionego od razu jako mielone. I na kotlety, i na gołąbki.
No i w końcu przechodzimy do właściwego tematu gołąbkowego. Przepis to kompilacja przepisu mojego taty oraz pań z bazarku na Trockiej (tej z budki mięsnej i tej, która sprzedawała kapustę : )
Potrzeba (na prawie wypełniony garnek 5 litrowy, to naprawdę dużo gołąbków, część zamroziłam, żeby było co jeść jak nie będzie mi się chciało nic gotować, ani iść do sklepu):
*duża, biała kapusta (ja wolę zwykłą, białą, ale może być włoska, jeśli tak wolicie)
*350g mielonej wieprzowiny i 350g mielonej wołowiny
*dwie duże cebule, posiekane
*4-5 ząbków czosnku, zgniecione
*2 jajka
* niepełna szklanka kaszy gryczanej (u mnie niepalona)
*sól, pieprz, łyżka majeranku, chlust maggi, pół ćwiartki kiszonej cytryny drobniutko posiekanej (opcjonalnie, ale naprawdę warto)
* na sos do duszenia: koncentrat pomidorowy, trochę oliwy i kostka rosołowa, woda, sól, pieprz, zgnieciony ząbek czosnku, oregano
W dużym garze zagotowujemy osoloną wodę, zmniejszamy gaz, ale nie wyłączamy. Z kapusty obieramy wierzchnie liście (i zostawiamy je), wykrawamy głąb, w miejsce po głąbie wbijamy widelec i wkładamy kapustę do gara. Obgotowujemy kolejno wybierając oddzielające się od główki liście. Ostrym nożem skrawamy z wierzchu wystającą część głównego nerwu każdego liścia. Kaszę zaparzamy zalewając wrzątkiem, zostawiamy na chwilę i odcedzamy. W misce mieszamy mięso, maggi, czosnek, podsmażoną na maśle cebulę, cytrynę (z kiszoną cytryną trzeba bardzo uważać, żeby nie przesadzić, bo całość będzie smakowała głównie cytryną), jajka, sól, pieprz, kaszę, majeranek. Kiszona cytryna do tradycyjnych gołąbków niezbędna nie jest, ale bardzo pasuje, pozytywnie podkręca smak, więc polecam. Nadziewamy liście farszem. Ja zawijam gołąbki tak jak papier ryżowy na sajgonki tylko trochę bardziej rozsmarowuję nadzienie po liściu (tu). Garnek z grubym dnem wykładamy wierzchnimi liśćmi kapusty, układamy ciasno gołąbki. Do miski kładziemy 1 lub 2 kostki rosołowe, polewamy łyżką oliwy i rozgniatamy widelcem, dodajemy resztę składników sosu i dokładnie mieszamy. Wody dajemy tyle, żeby mieć dość sosu do zalania gołąbków (powinny prawie nie wystawać znad sosu). Przykrywamy jeszcze wierzchnimi liśćmi kapusty. Dusimy na małym ogniu ok. 1,5 godziny.
Do podania zrobiłam jeszcze dodatkowo esencjonalny pomidorowy sos (na patelni rozgrzewamy masło, podsmażamy zgnieciony czosnek, dodajemy koncentrat pomidorowy lub w delikatniejszej wersji posiekane pomidory z puszki, solimy troszkę, pieprzymy, przesmażamy, polewamy gołąbki). Na zdjęciu samotny gołąbek na kolację, ale na obiad będzie świetny z ziemniakami i surówką.
Smacznego
środa, 28 grudnia 2011
Duszona modra kapusta
Miałam taki plan, że przed świętami na blogu pojawi się kilka przepisów na świąteczne przysmaki. Niestety się nie pojawiło, bo jestem człowiekiem pracującym w centrum handlowym. W pracy musiałam zmierzyć się z przedświątecznym szałem zakupowym (oj, łatwo nie było : ) no i nie miałam czasu na blogowanie. Ale teraz mam czas i pojawi się kilka bożonarodzeniowych przepisów. Może przydadzą się na przyszłe święta.
Duszona czerwona kapustka to jedna z tych kilku potraw, która na stale zagościła w mojej kuchni (od święta i w dni powszednie także). Tradycyjny smak kuchni polskiej, który pasuje do pieczonych mięs i drobiu albo wołowego gulaszu na czerwonym winie, albo po prostu do pajdy świeżego chleba z masłem. Smacznie się dogada także ze schabowymi (przepis na schabowe ). Zastanawiam się czemu nazywana jest modrą. Przecież modry to intensywny niebieski, a kapusta jest czerwono-fioletowa (fachowo taki kolor to się chyba nazywa purpurowym).
Potrzeba:
*grubo poszatkowana czerwona kapusta
*grubo pokrojona cebula
*rodzynki (ew. i/lub pokrojone suszone śliwki)
*masło
*sól, pieprz, ocet z czerwonego wina, brązowy cukier, mielony cynamon, mielone goździki, trochę chilli
*opcjonalnie sok i starta skórka z pomarańczy (jeśli nie dajemy śliwek)
W garnku z grubym dnem rozgrzewamy masło i szklimy cebulę, potem dodajemy część kapusty i przesmażamy. Dorzucamy resztę kapusty i mieszamy. Dolewamy trochę wody (powinna przykryć dno garnka, ma to zapobiec przypaleniu zanim kapusta puści sok), dodajemy rodzynki i przyprawy, mieszamy. Dusimy na niewielkim ogniu, czasem mieszając, pod przykryciem do miękkości (ok.40-50min). Po ok. 30 min gotowania próbujemy i ewentualnie doprawiamy (ja zwykle na tym etapie dolewam jeszcze octu, daję odrobinę chilli, oraz więcej soli).
Sok i skórkę z pomarańczy dodajemy pod koniec, po około 30 min gotowania. Te pomarańcze to pomysł podpatrzony u teściowej, smakowicie podkręcają smak : ) Jeśli robimy wariant ze śliwkami, to już nie dajemy pomarańczy, to dwa zbyt mocne smaki na jedną duszoną kapustę.
Smacznego.
Proporcje, jak zawsze orientacyjnie, lepiej przypraw dać za mało, potem popróbować i doprawić podczas gotowania. 2kg kapusty, dwie spore cebule, 4 łyżki octu, łyżka cukru, niepełna łyżka soli, niepełna łyżeczka pieprzu, pół łyżeczki mielonych goździków (albo ok. 5-6 całych, ja nie lubię całych, bo zwykle je potem rozgryzam : ), płaska łyżeczka mielonego cynamonu, dwie spore garście rodzynek (lub śliwek, lub pół na pół obu), chilli to już wedle smaku (ja daję tak z pół łyżeczki), sok z dwóch pomarańczy i ze dwie łyżeczki startej skórki (tu ostrożnie, lepiej dać mniej, niż mieć zbyt pomarańczową kapustę). Z 2 kg wychodzi spory gar kapusty, taki świąteczny. Spokojnie można składniki zmniejszyć o połowę.
Duszona czerwona kapustka to jedna z tych kilku potraw, która na stale zagościła w mojej kuchni (od święta i w dni powszednie także). Tradycyjny smak kuchni polskiej, który pasuje do pieczonych mięs i drobiu albo wołowego gulaszu na czerwonym winie, albo po prostu do pajdy świeżego chleba z masłem. Smacznie się dogada także ze schabowymi (przepis na schabowe ). Zastanawiam się czemu nazywana jest modrą. Przecież modry to intensywny niebieski, a kapusta jest czerwono-fioletowa (fachowo taki kolor to się chyba nazywa purpurowym).
Potrzeba:
*grubo poszatkowana czerwona kapusta
*grubo pokrojona cebula
*rodzynki (ew. i/lub pokrojone suszone śliwki)
*masło
*sól, pieprz, ocet z czerwonego wina, brązowy cukier, mielony cynamon, mielone goździki, trochę chilli
*opcjonalnie sok i starta skórka z pomarańczy (jeśli nie dajemy śliwek)
W garnku z grubym dnem rozgrzewamy masło i szklimy cebulę, potem dodajemy część kapusty i przesmażamy. Dorzucamy resztę kapusty i mieszamy. Dolewamy trochę wody (powinna przykryć dno garnka, ma to zapobiec przypaleniu zanim kapusta puści sok), dodajemy rodzynki i przyprawy, mieszamy. Dusimy na niewielkim ogniu, czasem mieszając, pod przykryciem do miękkości (ok.40-50min). Po ok. 30 min gotowania próbujemy i ewentualnie doprawiamy (ja zwykle na tym etapie dolewam jeszcze octu, daję odrobinę chilli, oraz więcej soli).
Sok i skórkę z pomarańczy dodajemy pod koniec, po około 30 min gotowania. Te pomarańcze to pomysł podpatrzony u teściowej, smakowicie podkręcają smak : ) Jeśli robimy wariant ze śliwkami, to już nie dajemy pomarańczy, to dwa zbyt mocne smaki na jedną duszoną kapustę.
Smacznego.
Proporcje, jak zawsze orientacyjnie, lepiej przypraw dać za mało, potem popróbować i doprawić podczas gotowania. 2kg kapusty, dwie spore cebule, 4 łyżki octu, łyżka cukru, niepełna łyżka soli, niepełna łyżeczka pieprzu, pół łyżeczki mielonych goździków (albo ok. 5-6 całych, ja nie lubię całych, bo zwykle je potem rozgryzam : ), płaska łyżeczka mielonego cynamonu, dwie spore garście rodzynek (lub śliwek, lub pół na pół obu), chilli to już wedle smaku (ja daję tak z pół łyżeczki), sok z dwóch pomarańczy i ze dwie łyżeczki startej skórki (tu ostrożnie, lepiej dać mniej, niż mieć zbyt pomarańczową kapustę). Z 2 kg wychodzi spory gar kapusty, taki świąteczny. Spokojnie można składniki zmniejszyć o połowę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)