.

.

sobota, 28 listopada 2015

Czosnkowy twarożek do pyr z gzikiem

Od razu się przyznaję, że ten obiad to moja wariacja na temat pyr z gzikiem.
Naoglądałam się Okrasy, który akurat robił tradycyjną wersję i nabrałam ochoty na pieczone ziemniaki z czosnkowym serkiem.
Polecam Wam taki obiad bardzo.
I wcale nie musi to być danie na jakiś postny piątek.
To obiadek tak sycący, pachnący i pyszny, że można go zjeść także w środę czy sobotę.
I w dodatku jest to talerz bardzo ekonomiczny.
Cały sekret pysznego twarożku tkwi w dużej ilości czosnku przesmażonego na maśle.

Najbardziej pasują tu ziemniaki pieczone w żytniej mące, są najlepsze na świecie, pachnące ogniskiem (mimo że z piekarnika) z chrupką skórką i miękkim wnętrzem (receptura już była tu). Jeśli jednak nie macie piekarnika, to smacznie będzie też z ziemniakami z parowaru lub ugotowanymi w mundurkach.


Potrzeba (na 2 dorosłe osoby i dziecia):
-opakowanie naturalnego twarożku (ok. 150-200g)*
-4-5 ząbków czosnku
-kiszony ogórek (od biedy konserwowy)
-szczypior lub ćwiartka niedużej cebuli
-ewentualnie kawałek zielonej papryki
-sól i pieprz do smaku
-czubata łyżka masła
-i do tego ziemniaki (ile chcemy)

Do miski wrzucamy twarożek, drobno posiekane szczypior (lub cebulę), ogórka i ewentualną paprykę.
Na niedużej patelni roztapiamy masło i podsmażamy na nim czosnek przeciśnięty przez praskę (ewentualnie bardzo drobno posiekany). Czosnku nie rumienimy za bardzo, bo będzie gorzki, poza tym przypalone masło jest bardzo niezdrowe.
Czosnek wraz z masłem dodajemy do miski, mieszamy dokładnie, próbujemy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
I już.
Smakowity czosnkowy twarożek gotowy. Bardzo aromatyczny, ale nie ostry, łagodny w smaku dzięki podsmażeniu czosnku na maśle.

Podajemy z ziemniakami i liśćmi sałaty, które bardzo tu smakowicie pasują chrupane pomiędzy kęsami ziemniaków z serkiem. 

*na zdjęciu jest akurat całkiem gładki twarożek, ale może też być rozgnieciony widelcem serek wiejski, twaróg z kostki zagnieciony widelcem z łyżką śmietany lub kefiru, itp. w zależności od tego jaki serek lubicie i co akurat macie w lodówce

czwartek, 19 listopada 2015

Naleśniki z czekoladą i konfiturą z czarnego bzu


Nie umiem za dobrze i nie lubię tworzyć słodyczy i deserów. Nie jestem też ich zbyt zawziętym zjadaczem. Są jednak słodkie receptury-wyjątki, które uwielbiam i do których wracam...
Oto kompozycja idealna:
lekko słodkie ciasto wzbogacone skórką z cytryny, aromatyczna, gorzka czekolada i słodka konfitura bzowa, o charakterystycznym smaku idealnie komponującym się z czekoladą i przyjemnie chrupkich pesteczkach.

Jeśli nie zrobiliście sobie w tym roku czarnobzowej konfitury (a przecież przepis podawałam i radziłam żeby zrobić, klik), to pasować też będą powidła śliwkowe lub konfitura wiśniowa.

Potrzeba:
-ciasto naleśnikowe*
-brązowy cukier (lub miód)
-starta skórka z cytryny
-konfitura z czarnego bzu (ewentualnie wiśniowa lub powidła śliwkowe)
-grubo posiekana gorzka czekolada (ewentualnie mleczna jak nie lubicie gorzkiej)
*jeśli nie macie swojego ulubionego przepisu na ciasto naleśnikowe, to orientacyjne proporcje w moim są takie:
-1 jajko
-1 szklanka pełnotłustego mleka
-1,5-2 szklanek mąki (zwykłej pszennej lub pszennej z niedużą domieszką kukurydzianej)
-szczypta soli
-szklanka=250ml
-wszystko porządnie wymieszać trzepaczką


Do ciasta naleśnikowego (na ilość z jednego jajka) dodaję 2-3 łyżki brązowego cukru i łyżkę (ale nie bardzo czubatą) startej skórki z cytryny, mieszam.
Smażę naleśniki (lubię takie grubsze, ale smażycie oczywiście wedle własnego gustu).
Na gotowy naleśnik nałożyć konfiturę, posypać gorzką czekoladą, zwinąć i pożreć.
Jeśli mamy akurat ochotę na bardzo słodkie polewamy wierzch miodem lub syropem klonowym.

Niby proste, a jakież pyszne. Połączenie czarnego bzu, czekolady i delikatnego aromatu skórki cytrynowej jest genialne.

niedziela, 8 listopada 2015

Wyrazista sałatka z buraka

Nie jestem zagorzałym buraczanym fanem. Nie pieję z zachwytu nad barszczem z uszkami czy zasmażanymi tartymi buraczkami, gotowane z wody to już w ogóle w grę nie wchodzą.
Do tej pory jedyną szczerze lubianą przeze mnie formą buraka były buraki kiszone.
W tym roku okazało się, że lubię też buraki pieczone oraz taką właśnie sałatkę z buraków... gotowanych na parze.
Słodki burak zestawiony z wyrazistym, kwaskowym, czosnkowym sosem.
No i takiego buraka, to ja rozumiem.
Pycha.
Potrzeba:
-3 średnie buraki
-pół małej cebuli lub mała szalotka
-zimnotłoczony olej rzepakowy, olej rydzowy lub olej z orzechów włoskich (jaki macie i lubicie), ewentualnie oliwa (choć smak oliwy pasuje tu najmniej)
-1 lub 2 ząbki czosnku
-ocet jabłkowy
-sól, pieprz
-opcjonalnie drobno posiekana natka pietruszki lub świeży tymianek

Buraki kroimy w sporą kostkę (taką o boku 1cm) i gotujemy na parze (20-25min.). Jeśli nie macie parowaru oczywiście można ugotować buraki w wodzie (gotujemy w całości, kroimy jak przestygną). Polecam jednak gotowanie na parze, buraki będą smaczniejsze.
Drobno siekamy cebulę i wrzucamy do miski z burakami oraz opcjonalną zieleniną.
Do kubka wlewamy dwie łyżki octu i 3-4 łyżki oleju, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, trochę solimy i porządnie pieprzymy świeżo mielonym pieprzem. Dokładnie mieszamy.
Sos wlewamy do buraków i mieszamy, aż dokładnie je pokryje.

Taka sałatka będzie pasować do tradycyjnego obiadu w postaci ziemniaków z mięsem, do obiadu jarskiego z ziemniakami z sadzonym jajkiem lub wege kotletem albo do gulaszu z kaszą.
Można buraki posypać posiekaną zielenią.
Tymianek lub pietruszka zmieniają charakter sałatki. Obie wersje, czysto buraczkowa i z zielonym, są różne, ale równie smacznie.

Sos powinien być mocny, wyrazisty, kwaśny i pieprzno-czosnkowy, żeby smakowicie złamać słodycz buraków. Ale jeśli nie lubicie jak jest zbyt kwaśno i czosnkowo za pierwszym razem dajcie na początek jedną łyżkę octu i jeden ząbek czosnku, wymieszajcie sos z burakami i spróbujcie sałatkę. Drugą łyżkę octu i drugi ząbek czosnku zawsze można wmieszać później, kiedy po spróbowaniu uznacie, że chcecie je dodać. Dodać octu zawsze można, ale "odkwaśnić" się już nie da.