Nie jestem specjalnym fanem tradycyjnych flaków. Bardzo lubię zestaw przypraw dodawany do tej zupy, jednak charakterystyczny posmak flaków, nie mówiąc już o ich zapachu w trakcie gotowania zupełnie mi nie podchodzi. Tym bardziej więc posmakowała mi ta zupa... smakuje właściwie jak flaczki, ale lepiej. Co ciekawe mimo, że z grzybów, wcale nie jest jak grzybowa.
Na fotce w wersji wegetariańskiej na bulionie warzywnym, ale może być też na wołowym lub drobiowym wywarze.
Potrzeba:
- 200-250g boczniaków
- duża marchewka, kawałek selera, pietruszka, kawałek pora, nie za duża cebula, 1-2 ząbki czosnku
- sól, pieprz, łyżka słodkiej papryki i trochę ostrej (do smaku), szczypta gałki muszkatołowej, nieczubata łyżeczka imbiru w proszku, 3-4 łyżki majeranku, kilka ziaren angielskiego ziela i liść laurowy, chlust maggi
- 1,5 litra bulionu warzywnego, drobiowego lub wołowego (od biedy 1,5 litra wody i 2 warzywne kostki rosołowe; przy użyciu kostek trzeba ostrożnie z soleniem)
- masło
- ewentualnie (ale bardzo niekoniecznie) drobno pokrojone mięso drobiowe lub wołowe z gotowania bulionu*
- proporcje na 4 solidne, całoobiadowe porcje (lub 6 mniejszych)
Boczniaki kroimy w cienkie paseczki i dodajemy do zupy po ok. 10 minutach od zagotowania (kiedy warzywa już zaczną mięknąć) i gotujemy kolejne 15-20 min. Jeśli dajemy mięsko z rosołu, to dodajemy je razem z boczniakami.
Pod koniec gotowania próbujemy i dodajemy maggi do smaku, ewentualnie dodajemy więcej pieprzu, ostrej papryki czy majeranku.
Zajadamy z pieczywem.
*Można z boczniakowych flaków zrobić danie bardziej sycące także jeśli bulion był z zamrażarki (albo robimy wersję od biedy, czyli z kostki). Razem z warzywami (jeszcze przed zagotowaniem) wkładamy do garnka ze dwie pałki z kurczaka (polecam obdarcie ich ze skórki przed gotowaniem). Przed podaniem wyjmujemy je, oddzielamy mięsko od kości i pokrojone wkładamy z powrotem do zupy.
**Jeśli masło komuś bardzo nie pasuje, bo dieta czy coś, to można i zdrowiej. Do podsmażenia cebulki dajemy masła odrobinkę tylko, a oczka tłuszczu na zupie robimy inaczej. Po nalaniu zupy na talerz kropimy porcję jakimś fajnym, tłoczonym na zimno olejem, np. rzepakowym lub lnianym, mieszamy i podajemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz