Rzadko trzymam się przepisów kropka w kropkę, zwykle traktuję je jak pomysł i robię po swojemu.
Jest jednak książka, którą kocham, do której przepisów podchodzę z pokorą i realizuję je bez zmian (lub prawie bez zmian).
Ta książka to "Jerozolima" autorstwa Ottolenghi i Tamimi, a zawarte w niej receptury są genialne i nic nie trzeba w nich zmieniać.
Dziś przedstawiam Wam rybne kebaby z tej książki, lekkie i aromatyczne kotleciki, bez intensywnego rybiego zapachu, idealne na lato; i na upały i podczas chłodniejszych, deszczowych dni.
Danie, które może być obiadem jednocześnie dla malucha i rodziców, bo jest smacznym pomysłem na rybę bez ości.
Potrzeba:
*500g filetów z białej ryby (np. dorsz, mintaj),
*pół pokruszonej czerstwej kajzerki,
*nieduże jajko,
*3 łyżki grubo posiekanych kaparów,
*pół pęczka koperku lub natki,
*2-3 cebulki dymki, posiekane,
*skórka otarta z 1 cytryny
*1-2 łyżki soku z cytryny,
*łyżeczka kuminu (przesiekanego lub utłuczonego w moździerzu),
*1/2 łyżeczki mielonej kurkumy,
*1/2 łyżeczki soli,
*świeżo mielony pieprz
Rybę tniemy na cienkie plasterki, a plasterki siekamy w drobną kostkę, pozbywając się przy okazji ewentualnych ości.
Przekładamy rybkę do miski, dajemy resztę składników i dokładnie wyrabiamy rękami.
Mokrymi dłońmi (żeby masa się nie lepiła do rąk) formujemy niewielkie placuszki lub paluchy (powinno wyjść ok. 12 sztuk), układamy je na talerzu i przykryte folią wkładamy do lodówki na 30 minut (lub kilka godzin, jeśli robimy je rano, a zjeść chcemy na obiad).
Kotleciki smażymy na średnim ogniu, ok. 4-6minut, aż zrumienią się równomiernie.
W książce proponują podać je z sałatką z opalanego bakłażana i kiszoną cytryną, u mnie pożarte zostały z młodymi ziemniaczkami i sałatą z winegretem.
Wybaczcie, że fotka taka biedna, ale dopiero pod koniec obiadu pomyślałam, że warto by te kotleciki sfotografować.
Opcja dla posiadaczy małego dziecia: posiekaną rybę mieszamy w misce najpierw z tymi przyprawami ( i w takiej ilości), które dzieć zje. Formujemy kilka kotlecików dla dziecia, a potem dorzucamy resztę przypraw, mieszamy i robimy kotleciki dla dorosłych (najlepiej jak będą różnić się kształtem). U mnie w wersji dla dziecia pomijam tylko większość cytrynowej skórki, sól i kapary.
Warto zrobić od razu z podwojonej ilości składników i zamrozić (już po usmażeniu). Są świetne jako awaryjny obiad prosto z zamrażarki, bo szybko się rozmrażają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz