.

.

sobota, 3 listopada 2012

Królik ugłaskany

Uszaty potwór uwielbia jak się go miętosi, mizia i głaska.
Oczywiście uwielbia wtedy, kiedy on ma na to ochotę.
Ochotę miewa na ten przykład bardzo rano, kiedy słońce wstaje, a zwierzowi się nudzi po samotnie spędzonej nocy. Wskakuje na łóżko i wpycha puchaty pyszczek z łaskoczącymi wąsami człowiekowi w twarz i zaczyna lizać w nos. Wtedy należy się obudzić i głaskać, królik układa się obok poduszki, a my głaszczemy, głaszczemy i głaszczemy.

 
Jak zaśniemy i przestaniemy głaskać, to znów jesteśmy budzeni malutkim, ciepłym jęzorkiem i łaskoczącymi wąsami. Królikowi zwykle wystarcza ok. 20 minut i sobie idzie, a my możemy wreszcie dalej spać. Jest też wyjście alternatywne, możemy wyleźć spod ciepłej kołdry, wyrzucić zwierza z pokoju i zamknąć drzwi. Bardzo skuteczne, aczkolwiek zwykle nikomu nie chce się wstać spod ciepłej kołderki.

 Zwierz puchaty lubi głaskanie po łebku. Technik głaskania po łebku jest kilka. Można głaskać tylko po wierzchu łebka, czyli po czółku.

 Można też głaskać pod spodem paszczy, czyli po żuchwie, po tym zaokrąglonym fragmencie będącym końcem żuchwy i po gardziołku (ale to miejsce ulubione do głaskania tylko wtedy jak zwierz jest mocno wyluzowany).


Bardzo lubianą przez puchatego potwora opcją jest głaskanie i po czółku, i po żuchwie jednocześnie. Kciukiem wykonujemy króciutkie ruchy głaszczące pod żuchwą, a palcem długie ruchy głaszczące od nasady nosa, aż po uszy.

 
W efekcie otrzymujemy śmiesznego, spłaszczonego królika z przymkniętymi oczami, który podchrupuje z błogości głaskania (delikatne podchrupywanie czy zgrzytanie zębami to taki odpowiednik kociego mruczenia).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz