Oczywiście uwielbia wtedy, kiedy on ma na to ochotę.
Ochotę miewa na ten przykład bardzo rano, kiedy słońce wstaje, a zwierzowi się nudzi po samotnie spędzonej nocy. Wskakuje na łóżko i wpycha puchaty pyszczek z łaskoczącymi wąsami człowiekowi w twarz i zaczyna lizać w nos. Wtedy należy się obudzić i głaskać, królik układa się obok poduszki, a my głaszczemy, głaszczemy i głaszczemy.
Jak zaśniemy i przestaniemy głaskać, to znów jesteśmy budzeni malutkim, ciepłym jęzorkiem i łaskoczącymi wąsami. Królikowi zwykle wystarcza ok. 20 minut i sobie idzie, a my możemy wreszcie dalej spać. Jest też wyjście alternatywne, możemy wyleźć spod ciepłej kołdry, wyrzucić zwierza z pokoju i zamknąć drzwi. Bardzo skuteczne, aczkolwiek zwykle nikomu nie chce się wstać spod ciepłej kołderki.
Można też głaskać pod spodem paszczy, czyli po żuchwie, po tym zaokrąglonym fragmencie będącym końcem żuchwy i po gardziołku (ale to miejsce ulubione do głaskania tylko wtedy jak zwierz jest mocno wyluzowany).
W efekcie otrzymujemy śmiesznego, spłaszczonego królika z przymkniętymi oczami, który podchrupuje z błogości głaskania (delikatne podchrupywanie czy zgrzytanie zębami to taki odpowiednik kociego mruczenia).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz