.

.

poniedziałek, 9 września 2013

Pamiętacie o kompotach?

Pogoda robi się powoli coraz bardziej jesienna. Jednak koniec lata, to dopiero środek sezonu kompotowego.
Orzeźwiające truskawki, porzeczki i wiśnie ustępują miejsca słodkim śliwkom, jabłkom, gruszkom i winogronom. Z ciekawszych smaków gorąco polecam śliwki uleny oraz nektarynki lub brzoskwinie w połączeniu z jabłkami (pół na pół).

Na fotce występują (od lewej):
*wiśnia albo wiśnia z czarną porzeczką (mają taki sam kolor, więc tu akurat otwierający butelkę ma niespodziankę),
*wiśnie i śliwki uleny,
*jabłko z rabarbarbarem,
*brzoskwinie z jabłkiem (albo nektarynki z jabłkiem, też mają taki sam kolor),
*jabłka (papierówki) z goździkiem i kawałeczkiem kory cynamonu.

Ten wpis to tylko przypomnienie, szczegółowo o robieniu kompotów przeczytacie tu.

Na początku robiłam mniejszy garnek kompotu raz na 2-3 dni. Od zeszłej jesieni (i ogromnej ilości działkowych ciemnych winogron do przerobienia na raz) zmieniłam taktykę. Okazało się, że najwygodniejszą opcją jest zrobienie wielkiego gara kompotu i zabutelkowanie na później. Potem mamy kilkanaście kolorowych butelek, które tylko czekają, aż komuś zachce się pić.
Potrzebne są tylko butelki (np. po soczkach Tymbark, oranżadzie, piwie czy inne z kapslem), kapsle i kapslownica (do kupienia w internecie albo sklepach z artykułami do domowego wyrobu win i piwa).
Gotujemy kompot bez cukru i dajemy mu kilka godzin na ostygnięcie (i przegryzienie się, będzie smaczniejszy niż taki odcedzony od razu). Przecedzamy. Próbujemy czy i jak dużo trzeba mu cukru (różnie bywa, zależy od owoców). Stawiamy na gaz, doprowadzamy do wrzenia, dosładzamy do smaku i skręcamy gaz (żeby tylko lekko się gotował). Wrzący kompot nalewamy do umytych butelek, każdą od razu kapslując i kładąc na boku, żeby gorący kompot zakrywał kapsel*. W tej pozycji studzimy.

 Na fotce właśnie butelkuje się kompot śliwkowy.

Brzmi skomplikowanie, ale w rzeczywistości nie jest. Zabutelkowanie 3-4 litrów kompotu nie zajmuje więcej niż 15 min.
A koszty? U mnie zwykle do 3zł za litr czyli w normie w porównaniu do napojów sklepowych. Na bazarku prawie za każdym razem trafia się sprzedawca z przecenionymi owocami (bo lekko przejrzałymi, mniejszymi czy brzydszymi, a takie świetnie nadają się na kompot). Czasem zaatakowany zostaje ogródek teściowej, wtedy to już w ogóle wychodzi darmo ;)

*Nie bawię się w wyparzanie butelek ani pasteryzowanie. Wystarczy tylko dobrze umyć butelkę, zakapslowanie w niej wrzącego kompotu zupełnie wystarczy do zakonserwowania napoju. Zdarzało się niektórym kompotom czekać nawet kilka miesięcy na wypicie i jeszcze żaden mi się nie popsuł.
Nie polecam szklanych butelek z zakrętką, bo po jednym czy dwóch użyciach zamknięty w nich kompot zyskuje wyraźną nutę smakową i zapachową zakrętki od słoika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz