Przypadkiem dobrałam się do mango zanim dojrzało.
Niezbyt dojrzałe mango jest dość dziwne, bo ma wyraźny posmak sosnowej żywicy (wprawdzie nie jadłam sosnowej żywicy, ale smakuje tak, jak ona pachnie :)
Na szczęście okazało się, że zbyt wczesne napoczęcie tego nienajtańszego owocu nie było równoznaczne z jego zmarnowaniem. Przypadkowa sałatka okazała się pyszna i będę ją powtarzać.
Bardzo dobrze komponuje się z rybą, kurczakiem lub schabowym kotletem usmażonym tylko z solą i pieprzem, bez panierki. Można też zjeść ją ze świeżą bagietką na kolację lub obiad w pracy.
Potrzeba:
*mango (takie twardsze, żeby nie było za bardzo dojrzałe i słodkie)
*awokado
*kilka rzodkiewek (nie są konieczne dla smaku, ale nadają przyjemnej chrupkości)
*drobno posiekana szalotka lub kawałek cebuli albo biała część dymki
*drobno pokrojone kilka liśći sałaty lodowej lub rzymskiej
*sok wyciśnięty z pomarańczy, trochę oleju z włoskich orzechów (ale nie więcej niż łyżeczkę, awokado jest tłuste samo w sobie), sól, pieprz, zgniecione pół niewielkiego ząbka czosnku
Dobrze mieszamy składniki sosu i mieszamy z pokrojoną resztą składników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz