Lubię bardzo liście rzodkiewek, ale rzadko wykorzystuję je w kuchni. Raz, że zwykle są zżółkłe i brzydkie, dwa, że większość jest pędzona nawozami i liście zawierają mnóstwo azotanów i azotynów (jak zresztą większość tych najwcześniejszych nowalijek).
Tym razem jednak trafił mi się ładny i wielki pęczek ze świeżutkimi, zielonymi liśćmi, aż szkoda było wyrzucić; a że trochę azotanów raz na jakiś czas nie zabija, to zapraszam Was na smakowitą zupę z liści.
Niby niewiele składników, ot zupa, taki tam zielony krem, ale jest pyszna, a dzięki ziemniakom jest bardzo pożywna i spokojnie wystarczy na sycący obiad.
Potrzeba (na obiad dla 2 os.):
-duży pęczek rzodkiewek z ładnymi liśćmi,
-nieduża główka sałaty rzymskiej lub masłowej,
-nieduża cebula i 4 ząbki czosnku,
-8-10 średnich ziemniaków,
-bulion warzywny lub woda i opakowanie zupki typu gorący kubek (np. serowa, brokułowa, jarzynowa lub krem z kury),
-sól, pieprz, szczypta ziół prowansalskich,
-masło,
-kiełki rzodkiewki, listki bazylii, rzodkiewki, liście sałaty i grzanki do podania
Bulionem lub wodą (ok. 750 ml) zalewamy drobno pokrojone ziemniaki i gotujemy do miękkości. Na maśle (2 łyżki) szklimy cebulę i czosnek, i wraz z masłem z patelni dodajemy do ziemniaków pod koniec gotowania. Wrzucamy liście z pęczka rzodkiewek razem z łodyżkami i większość sałaty (zostawiamy te najmłodsze listki ze środka) i jak troszkę zmiękną (mają się tylko zblanszować, a nie ugotować) wyłączmy gaz. Jeśli użyliśmy wody, a nie bulionu, to teraz dorzucamy do garnka saszetkę zupki typu gorący kubek i mieszamy (najlepszy będzie krem brokułowy lub jarzynowy, fajnie też smakuje serowa, ale ma intensywny smak i będzie mocno wyczuwalna w smaku).
Zostawiamy żeby trochę przestygło (chyba że macie blender, który daje radę i w gorącym) i miksujemy na krem, jeśli jest zbyt gęste dodajemy trochę wody lub bulionu.
Do kremu dodajemy zioła, pieprz i sól do smaku. Całość stawiamy na gaz, często mieszając doprowadzamy do wrzenia i gotujemy kilka minut.
Rozlewamy na talerze i wrzucamy na środek 2-3 posiekane rzodkiewki, trochę kiełków, pocięty w drobne paseczki liść sałaty i liść lub dwa bazylii, wokół posypujemy grzaneczkami (u mnie kupne, ziołowe).
Smacznego zielonego.
A kiedyś będę mieć ogródek i własne rzodkiewki, wtedy ich liście znacznie częściej będę zajadać w sałatkach i zupach. Wtedy dostaną się też Ziomkowi, bardzo je lubi, ale kupnych nie dostaje, bo króliki są znacznie bardziej wrażliwe na szkodliwą chemię w jedzeniu niż ludzie.
Zupka inspirowana przepisem z ulotki sklepowej tu.
Tym razem jednak trafił mi się ładny i wielki pęczek ze świeżutkimi, zielonymi liśćmi, aż szkoda było wyrzucić; a że trochę azotanów raz na jakiś czas nie zabija, to zapraszam Was na smakowitą zupę z liści.
Niby niewiele składników, ot zupa, taki tam zielony krem, ale jest pyszna, a dzięki ziemniakom jest bardzo pożywna i spokojnie wystarczy na sycący obiad.
Potrzeba (na obiad dla 2 os.):
-duży pęczek rzodkiewek z ładnymi liśćmi,
-nieduża główka sałaty rzymskiej lub masłowej,
-nieduża cebula i 4 ząbki czosnku,
-8-10 średnich ziemniaków,
-bulion warzywny lub woda i opakowanie zupki typu gorący kubek (np. serowa, brokułowa, jarzynowa lub krem z kury),
-sól, pieprz, szczypta ziół prowansalskich,
-masło,
-kiełki rzodkiewki, listki bazylii, rzodkiewki, liście sałaty i grzanki do podania
Bulionem lub wodą (ok. 750 ml) zalewamy drobno pokrojone ziemniaki i gotujemy do miękkości. Na maśle (2 łyżki) szklimy cebulę i czosnek, i wraz z masłem z patelni dodajemy do ziemniaków pod koniec gotowania. Wrzucamy liście z pęczka rzodkiewek razem z łodyżkami i większość sałaty (zostawiamy te najmłodsze listki ze środka) i jak troszkę zmiękną (mają się tylko zblanszować, a nie ugotować) wyłączmy gaz. Jeśli użyliśmy wody, a nie bulionu, to teraz dorzucamy do garnka saszetkę zupki typu gorący kubek i mieszamy (najlepszy będzie krem brokułowy lub jarzynowy, fajnie też smakuje serowa, ale ma intensywny smak i będzie mocno wyczuwalna w smaku).
Zostawiamy żeby trochę przestygło (chyba że macie blender, który daje radę i w gorącym) i miksujemy na krem, jeśli jest zbyt gęste dodajemy trochę wody lub bulionu.
Do kremu dodajemy zioła, pieprz i sól do smaku. Całość stawiamy na gaz, często mieszając doprowadzamy do wrzenia i gotujemy kilka minut.
Rozlewamy na talerze i wrzucamy na środek 2-3 posiekane rzodkiewki, trochę kiełków, pocięty w drobne paseczki liść sałaty i liść lub dwa bazylii, wokół posypujemy grzaneczkami (u mnie kupne, ziołowe).
Smacznego zielonego.
A kiedyś będę mieć ogródek i własne rzodkiewki, wtedy ich liście znacznie częściej będę zajadać w sałatkach i zupach. Wtedy dostaną się też Ziomkowi, bardzo je lubi, ale kupnych nie dostaje, bo króliki są znacznie bardziej wrażliwe na szkodliwą chemię w jedzeniu niż ludzie.
Zupka inspirowana przepisem z ulotki sklepowej tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz