Jeden z moich ulubionych sposóbów na krowie truchło (obok carbonade, tatara i cytrynowej krowy).
Prosty i przepyszny.
Potrzeba:
*kawałek wołowiny na steki (np. rostbef, a jak kto bardziej zamożny to polędwica) ok. 150g na osobę,
*sól, pieprz
*olej do smażenia
Na patelni rozgrzewamy olej, np. rzepakowy. Umyte i osuszone papierowym ręcznikiem plastry krowy prószymy świeżo mielonym pieprzem z obu stron. Mięso nie może być z lodówki, musi być w temperaturze pokojowej. Takie zimne prosto z lodówki po wrzuceniu na patelnię za bardzo wychłodzi tłuszcz. Mięso będzie trzeba smażyć dłużej, nie zrumieni się tak ładnie jak powinno i a nawet może nasiąknąć olejem.
Steki kładziemy na mocno rozgrzany tłuszcz i smażymy aż do zrumienienia (1-2 minuty), odwracamy i smażymy do zrumienienia drugą stronę mięcha. Zaraz po zdjęciu z patelni, jeszcze gorące prószymy z obu stron solą. Nie solimy wcześniej, bo mięso stwardnieje.
Powinny być brązowe, ostro przysmażone z wierzchu i różowe lub nawet krwiste w środku (wedle gustu).
Przepyszności
Podajemy z sałatą lub krótko gotowanymi, chrupkimi jarzynami (fasolka, brokuły, kalarepka, młode marechwki, itp., itd.). Frakcją skrobią mogą być ziemniaczki z wody lub w postaci puree albo świeże pieczywo, albo grzanki z masełkiem, co kto woli.
PS
Jedyne do czego musimy się przyłożyć to wybór mięsa. W Polsce nie jest tak łatwo znaleźć wołowinę nadającą się na krótko smażone steki. Nie prawdą jest ogólne przekonanie, że wołowina w polskich sklepach, to stare krowy mleczne, które już nie dają mleka, takie krowy są dostępne tylko w postaci mocno przetworzonych wędlin lub karmy dla psów czy kotów. Większość wołowiny dostępnej na bazarkach to owszem młoda wołowina, ale są to młode byczki ras mlecznych. Taka wołowina spokojnie da radę w gulaszu czy bitkach, ale nie w krótko smażonych stekach, do tego potrzeba kawałka krowiego truchła rasy mięsnej. Po prostu trzeba się rozjerzeć za mięsem droższym, ale nadającym się na mięciutkie, kruche, krwiste steki (jest na pewno w Lidlach, Biedronkach i Makro, nie to że reklamuję, po prostu wiem, że tam można takie kupić, ale to na pewno nie jedyne sklepy mające w ofercie taką wołowinę, trzeba się rozejrzeć). A że drogo? No cóż, co kto woli. Jest tyle pysznych warzyw, kasz i strączkowych na rynku, zdecydowanie smaczniej i zdrowiej zjeść rzadziej lepszej jakości mięso niż codziennie opychać się tańszymi produktami mięsopodobnymi. Mam na myśli nie tylko wędliny, ale też produkowane przemysłowo i karmione syfiastymi paszami na porost mięśni kurczaki i świnki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz