W ramach postanowień noworocznych postanawiam, że nie będę w postach obiecywać, że "jutro" czy "niedługo" opublikuję jakiś konkretny przepis. Między świętami, a sylwestrem miałam wolne w pracy i obiecałam opisać kilka świątecznych przepisów. I co? Okazało się, że wybyłam z domu do miejsca gdzie internet ani w powietrzu nie lata ani kablem nie wędruje, a jak już byłam w zasięgu cywilizacji, to i tak nie miałam czasu na pisanie bloga. Z tych wszystkich wigilijnych przepisów co to miały się pojawić będzie tylko jeden. Przepis na wspaniałe pierniczki, pyszne nie tylko na święta, ale i do porannej kawy latem. Świetne na choinkę, ponieważ nie rosną i nie tracą kształtu. Ciastka rodem ze Szwecji, które w Ikei pojawiają się w sprzedaży przed świętami, ale o wiele fajniej i taniej jest zrobić je w domu.
Przepis zaczerpnięty ze trzy czy cztery lata temu z jakiegoś bloga, ale nie pamiętam którego i zmodyfikowany do mojego smaku.
Potrzeba:
*100g melasy, 100g masła, 100g cukru pudru
*375g pszennej mąki, 1 łyżeczka cynamonu, 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia, 1,2 łyżeczki mielonych goździków, 2 łyżki przyprawy do piernika dr. Oetkera (koniecznie tej! ma inny skład niż tradycyjne)
*jajko
*2-3 łyżki startego świeżego imbiru
Składniki z pierwszej gwiazdki roztapiamy w garnuszku na małym ogniu, uważając żeby nie przypalić. Składniki z drugiej gwiazdki przesiewamy przez sitko do miski i mieszamy. Dodajemy do miski roztopione masło i resztę, jajko i imbir, dokładnie wyrabiamy ciasto. Powinno wyjść zwarte i dość lepkie. Ciasto zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na min. 2-3 godziny. W lodówce roztopione składniki stężeją, ciasto przestanie być lepkie i można je będzie rozwałkować. Ciasto z lodówki dzielimy na kawałki, kawałki rozwałkowujemy jak najcieniej, max. 3mm grubości i wycinamy dowolne kształty. Wałek trzeba natrzeć mąką, bo inaczej ciasto będzie się do niego lepić.
Pieczemy w 180 stopniach, ok 8-10 min. Trzeba uważać, bo łatwo się przypalają (efekt chwili nieuwagi widać na fotce, to te czarnawe pierniczki, niestety te przypalone okazały się zbyt gorzkie, żeby je ze smakiem zjeść).
Po ostudzeniu polukrować (choć mi podobają się na choince bez lukru, więc nie ozdabiałam).
Jak robimy poza świętami, ot tak, do podjadania czy do kawy, to można je ozdobić roztopioną czekoladą zamiast lukru.
Kawałek długopisu widoczny na zdjęciu spełnia istotną rolę w pierniczkach robionych na choinkę, służy do wycinania malutkich dziurek na nitkę : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz