.

.

czwartek, 24 maja 2012

Szparagi, najprościej

Sezon szparagowy w pełni, należy więc korzystać i objadać się nimi zanim znikną.
Na początek białe szparagi w postaci najprostszej, po prostu gotowane.
Można je zajadać same z podpieczonym w tosterze chlebkiem, z ziemniaczkami z koperkiem i jajkiem sadzonym albo z ziemniaczkami i kefirem, pasować też będzie "schabowy" z piersi kurczaka.
Szparagi uwielbiają towarzystwo białego wina ;)

Szparagi gotujemy w posolonej wodzie z dodatkiem grubego plastra cytryny i łyżki masła, wrzucamy je do garnka* dopiero jak woda zawrze i gotujemy ok. 10 min (może być krócej przy cieniutkich szparagach lub dłużej przy dużych i grubych). Uważamy żeby nie rozgotować.
Podajemy z majonezem wymieszanym na gładki krem z octem balsamicznym (u mnie niepełna łyżka octu i 2 łyżki majonezu, ale może być bardziej lub mniej octowo w zależności jak lubicie).


Szczerze pisząc w rzeczywistości nie jadam szparagów tak podanych, tylko kilka zapozowało do zdjęcia. Reszta leży na kuchennym stole rzucona jak popadło na stertę na wielkim talerzu. Talerz znajduje się między dwoma wygłodniałymi bestiami, które zaraz je pożrą zupełnie nie zawracając sobie głowy elegancją podania :) Ważne, że jest sosik majonezowy i opieczone w tosterze kromki dobrego, białego chleba oraz pół wytrawne białe wino.

Żeby było smakowicie trzeba wybrać świeży pęczek, jak najbardziej biały, powierzchnia pędów nie może być zeschnięta, powinny być kruche, tak żeby się łamać, a nie giąć. Obieramy ostrym nożykiem cieniutko, ale dokładnie. Nie wyglądają na takie, ale młodziutkie pędy mają bardzo twardą korę, niedokładnie obrane będą trudne do zjedzenia, bo z wierzchu straszliwie łykowate. Jak ktoś się przyjrzy to w tle zdjęcia widać talerzyk ze stertą obierków, powstałą już z ugotowanych szparagów. Ukochanemu trochę się zapomniała nauka z zeszłego roku, dlaczego trzeba te bielutkie, na pierwszy rzut oka delikatne roślinki dokładnie obierać :)
 
A poniżej szparagi w wersji pełnoobiadowej. Z miseczką kefiru i obowiązkowym beżowym sosem majonezowo-octowym. Do tego pierwsze w tym roku młode ziemniaczki. Pysznie dziś było.

Na opisanie czekają też rewelacyjne (już sfotografowane i zjedzone) grillowane zielone szparagi. Hmn... obiecuję, że się postaram, żeby wpis pojawił się zanim skończy się bezlitośnie krótki szparagowy sezon.

*Garnek powinien być na tyle duży, żeby szparagi zmieściły się leżąc (nie musimy wypełniać go wodą po brzegi, wystarczy 1/3 czy 1/2 tak żeby miały się w czym gotować). Jeśli są bardzo długie możemy ugotować je w dużej patelni, ewentualnie można odciąć główki, wrzucić na gotującą się wodę końcówki, a chwilę później delikatniejsze główki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz