Wiem, że to zdjęcie jest bardzo kiepskie (szczególnie, że pomyślałam o zrobieniu fotki i wrzuceniu na bloga jak już było po części zjedzone :) , a danie prościutkie, ale smakuje zaskakująco świetnie jak na swój skromny wygląd i małą ilość pracy. Może być na kolację, przekąskę lub obiad (w wersji obiadowej, np. w towarzystwie jajka sadzonego, tofu smażonego w panierce tu albo dobrego mięska, np. smażonej krowy tu lub tu czy poczciwych schaboszczaków).
Skorzonera, zwana też czarnym korzeniem lub wężymordem (bo baaardzo daaawno temu sokiem z tej rośliny "leczono" w razie ukąszenia przez żmiję) to warzywo o czarnej skórce i śnieżno białym środku. Teraz zapomniane, ale kiedyś, jeszcze przed pierwszą wojną światową znane i niedrogie. Smakuje trochę jak pietruszka, trochę jak seler, trochę jak ziemniak, ale jednocześnie jest słodkawe i jakby trochę jabłkowe, brzmi dziwnie, ale jest naprawdę pysznie. Jest to warzywo zawierające sporo skrobi, więc z tych bardziej sycących.
Potrzeba (w wersji na kolację dla 2 osób):
*2-3 korzenie wężymordu
*3-4 łyżki masła
*bułka tarta
*sól, pieprz
*drobno posiekane mała cebula, dwie pieczarki i duży ząbek czosnku
*opcjonalnie chlust białego wytrawnego wina
*ewentualnie (polecam) biała część średniego pora
Korzenie obieramy, te grubsze części kroimy wzdłuż na pół, mniejsze odrosty zostawiamy jak są. Jeśli lubicie pora, to przekrawamy go wzdłuż na pół przy gotowaniu na parze lub zostawiamy w całości przy gotowaniu w osolonym wrzątku. Gotujemy oprószone solą warzywa ok. 25 min. na parze (polecam ten sposób) lub gotujemy w osolonym wrzątku 25-30min.
W czasie kiedy warzywa się gotują robimy zasmażkę. Na maśle podsmażamy czosnek i cebulę, chwilę potem dodajemy pieczarki, wrzucamy szczyptę lub dwie soli. Jak dodatki będą już miękkie wsypujemy hojną garść bułki tartej i przesmażamy chwilę cały czas mieszając. Opcjonalnie wlewamy chlust wina (na oko to chlust ma u mnie 3-4 łyżki) i mieszając odparowujemy płyn. Jeśli po chwili masa nadal będzie papkowata, to dosypujemy jeszcze trochę bułki i chwilę smażymy cały czas mieszając, aż zasmażka będzie miała grudkowatą, suchą konsystencję jak typowa złocista zasmażka z masła i tartej bułki. Ogólnie zasmażkę robi się niecałe 10 min. (albo 5 min. bez wina) cały czas mieszając, żeby się masło nie przypaliło. Warto zacząć ją robić dopiero pod koniec gotowania warzyw. Jeśli już taką robiliście to wiecie, że to żadna filozofia.
Warzywa układamy na talerzu, posypujemy obficie zasmażką, prószymy świeżo mielonym pieprzem.
Wygląd dania bez fajerwerków, w smaku jest super.
Nie jest łatwo kupić skorzonerę, ja spotkałam ją u Majlertów, jeśli macie blisko na warszawską Białołękę to polecam gorąco się tam wybrać. A jak nie macie blisko tam, ale spotkacie czarne korzenie gdzieś na bazarku, to bez wahania zakupcie. Pycha i zdrowe w dodatku.
PS jak kupię przy okazji następnej wizyty w gospodarstwie to zamieszczę też fotki samych korzeni, bardzo są malownicze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz